14 lipca rozpoczęliśmy nasz II wyjazd z adrenaliną organizowany w ramach projektu "Mój żywioł: aktywność!" realizowanego od maja 2016 do listopada 2017 w ramach Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich realizowanego przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Tym razem tematem przewodnim wyjazdu miały być rowery, ale w wyniku wielu rozmów i wspólnych marzeń zdecydowaliśmy, aby do wyjazdu dodać jeszcze jedną aktywność... latanie na szybowcach.
Zainteresowanie wyjazdem przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Na 10 miejsc dla osób z niepełnosprawnością (grupa miała składać się z 18 osób, w tym 10 OzN, 4 przedstawicieli Fundacji i 4 asystentów) zgłosiło się 35 osób... Podczas wyboru stawialiśmy na osoby najbardziej zmotywowane, po raz pierwszy wyjeżdżające z Fundacją, ale także takie, które w równym stopniu chciały oraz mogły jeździć i latać. Ostatecznie grupa rozrosła się do 26 osób, w tym 20 osób z niepełnosprawnością (15 uczestników, 3 przedstawicieli Fundacji oraz 2 serwisantów handbike'ów) oraz 6 asystentów (w tym 1 przedstawiciela Fundacji oraz 2 przewodników rowerowych).
Spotkaliśmy się wszyscy 14 lipca w Elblągu. Już dotarcie na miejsce było nie lada wyzwaniem, gdyż był to dzień ekstremalnych opadów, które podtopiły całą północną Polskę. Wszystkie osoby dojeżdżające samochodami i autobusami utknęły w korkach. Wspólne spotkanie na dworcu nie udało się - kto mógł, odebrał czekające na dworcu osoby i razem spotkaliśmy się juz w miejscu zakwaterowania, w Komorowie Żuławskim.
Na pierwszy wieczór mieliśmy zaplanowany grill, którego szybko musieliśmy zmienić na kolację. W restauracji ze względu na pogodę, oblężenie, ciasno, chaos, wszystko mokre. Na szczęście jedzenie było pyszne, a w miejscu zakwaterowania jeden z pokoi ogromny - pozwoliło nam to, aby spotkać się wszyscy razem pod dachem, trochę ochłonąć, poznać, zintegrować. Nie było to trudne, gdyż tego dnia jedna z osób obchodziła urodziny. Obeszliśmy je hucznie: z tortem, szampanem i prezentami. Był też czas, aby omówić organizację wyjazdu i możliwość zmiany planów na następny dzień. Niestety, przy takiej pogodzie, ani rowery, ani szybowce nie wchodziły w grę.
Rano, choć nie lało, było jeszcze pochmurno i mokro. Szybko zdecydowaliśmy się na poznanie Elbląga z jeszcze innej niż zaplanowana perspektywy - udaliśmy się samochodami zobaczyć pochylnie kanału Elbląskiego, którymi transportowane są pływające miedzy zalewem a Ostródą statki i jachty. Jest to jedno z dwóch takich rozwiązań na świecie. Artur okazał się mieć ogromną wiedzę w tym temacie: opowiadał, pokazywał, tłumaczył, mieliśmy też szansę zobaczyć działanie systemu na żywo. Niesamowite.
W tym czasie jeszcze bardziej rozpogodziło się, więc zdecydowaliśmy się pojechać do Suchacza, naszej rowerowej bazy wypadowej zarządzanej przez Stowarzyszenie Entuzjastów Żeglarstwa nad Zalewem Wiślanym, aby zawieźć tam rowery, posilić się przy ognisku oraz przygotować rowery do planowanej dnia następnego jazdy. Miejsce było przepiękne. Nasi gospodarze przemili.
Po złożeniu i dopasowaniu handbike'ów do ich użytkowników, wróciliśmy do Elbląga, aby odkrywać miasto z przewodnikiem. Ku naszemu zaskoczeniu okazało się, ze jest to miejsce całkowicie nowe, odbudowane w ostatnich 20 latach... niestety odbudowane tak wiernie, że choć nowe, nadal pełne schodów prowadzących do kamienic, sklepów i restauracji. Było to dla nas dużym rozczarowaniem, bo o ile rozumiemy niedostępność starych budowli, o tyle nowych inwestycji, już nie...
Po zwiedzeniu miasta wróciliśmy na kolację, a później na wieczorną integrację do miejsca zamieszkania. Właściciele naszej agroturystyki udostępnili nam tym razem stolarnię, gdzie nie brakowało miejsca do swobodnego poruszania się i poznawania. Śmiechy i rozmowy trwały do późnego wieczora.
Rano znów przywitały nas chmury, ale także dobra wiadomość: da się latać! Choć zaplanowaliśmy podzielenie grupy na połowę: część jeździ / część lata, po dotarciu na lotnisko i zobaczeniu szybowców, nikt nie miał ochoty na rozdzielanie się, wszyscy wpatrzeni w szybowce, z entuzjazmem czekali na swój lot.
Warunkiem odbycia lotu szybowcem było posiadanie sprawnej prawej ręki (na wypadek konieczności uruchomienia spadochronu). Osoby, które nie mogły więc latać odbyły lot 4-osobową awionetką. Wsiadanie do szybowca czy samolotu nie zawsze było łatwe, ale wzajemne wsparcie grupy oraz ekipy Aeroklubu Elbląskiego przełamywało bariery, a widoki z góry zapierały dech w piersiach...
Gdy wszyscy już odbyli swój lot, pełni emocji, udaliśmy się znów do Suchacza podjeść kiełbaski, ale przede wszystkim odkrywać przygotowane przez Krzysztofa i Benię, naszych przewodników rowerowych i dobre duchy wyprawy, trasy szlaku Greenvelo. W dwóch grupach: szybszej-rowerowej oraz wolniejszej-handbike'owej wybraliśmy się na szlak i przejechaliśmy od 16-25 kilometrów. Z rowerów schodziliśmy ok. 21:00 i dopiero wtedy poczuliśmy głód, a jedzenie czekało dopiero w domu. I jeszcze sami musieliśmy je na grillu usmażyć...
Po późnym grillowaniu, niedziela przywitała nas już pełnym słońcem, choć kilka osób musiało wracać wcześniej do domów, reszta grupy udała się na dalsze rowerowanie. Wspólnie przejechaliśmy z Suchacza do Tolkmicka, gdzie czekał na nas obiad. I choć chcieliśmy odpoczywać z widokiem na zalew i plażę, w czasie obiadu złapał nas niespodziewany deszcz. Z Tolkmicka część osób została odwieziona na czekające już pociągi i autobusy. Pozostała cześć wróciła rowerami do Suchacza, skąd po zapakowaniu się, rozjechaliśmy się do domów.
Wyjazd choć ciągle, ze względu na pogodę zmienny, był niezwykle energetyczny. Jak się okazało, trudności najlepiej integrują grupę – pomimo kiepskiej aury ani na chwilę z twarzy nie schodziły uśmiechy i znów wracaliśmy poczuciem, że z uczestników zmieniliśmy się w paczkę dobrych znajomych. I o to chodzi! Dziękujemy wam za to!
Wkrótce opublikujemy film z wyjazdu, a tymczasem kilka refleksji uczestników wyjazdu "Rowerowo-odlotowo":
"SUUUUUper atmosfera, ludzie, pogoda udana,mimo ze zapowiadalo sie inaczej. Bardzo dobra organizacja z waszej strony, bo musiała byc zmiana planow ze względu na pogodę. Potraficie się dostosować do zmiany warunków i nikt na tym nie traci. Czas w pełni wykorzystany. Według mnie wszystko było dobrze i nic bym nie zmienila. Miejsce zakwaterowania pasilo, to ze dojezdzalismy na posilki tez nie bylo problemem, bylo blisko. Troche trzeba bylo sie zorganizowac samochodami, ale mysle ze to nie bylo uciazliwe. Dzieki Wam za wyjazd. Mam nadzieje,że do zobaczenia. Do nastepnego razu. Agnieszka vel Gwiazda
"Dziękuję jeszcze raz za wszystko i wspaniałe przeżycia, szczególnie te w powietrzu :D cieszę się, ze mogłem uczestniczyc w tym wyjeździe i gratulacje za super organizację oraz pomysły. Pozdrawiam oraz ściskam." Sławek