MENU ↓
powróć na start

"Dzięki Fundacji Podróże Bez Granic w dniach 24-26 sierpnia miałem przyjemność uczestniczyć w spotkaniu grupy bardzo pozytywnie zakręconych szaleńców, którzy postanowili przeżyć życiową przygodę skacząc ze spadochronem. Odbiło nam!

Fundacja zadbała o wszystko, łącznie z odbiorem  uczestników z dworca kolejowego w Gdyni i dowiezieniem do miejsca zakwaterowania w Pruszczu Gdańskim. Podczas kolacji Ania przedstawiła Fundację oraz uczestniczących w niej członków Fundacji, omówiła także harmonogram na kolejne dni odpowiadając na wszystkie pytania, uczestnicy otrzymali od Fundacji prezenty w postaci koszulek i toreb. Uczestnicy mieli także okazję poznać się i porozmawiać ze sobą. Pierwsze lody przełamano.

Kolejnego dnia po zjedzeniu śniadania pojechaliśmy do Aeroklubu Gdańskiego aby zrealizować główny punkt programu - skok ze spadochronem, w tandemie. W Aeroklubie zostaliśmy sympatycznie powitani i w napięciu oczekiwaliśmy na uspokojenie się wiatru, który był nieco za silny. Szybciej niż myślałem wiatr ucichł i zebrano ekipę, która skakała w pierwszej turze.

W skokach w tandemie niesamowitą sytuacją jest to, że decydując się na taki skok musisz zaufać i powierzyć swoje życie człowiekowi, którego widzisz pierwszy raz w życiu. Z drugiej strony jakąż ogromną odpowiedzialność bierze na siebie ów człowiek. Jest to niesamowita lekcja budowania wzajemnego zaufania. Piloci spadochronowi - chłopy jak dęby - skrupulatnie instruowali uczestników jak będzie przebiegał proces skakania, w jaki sposób należy się zachować przed skokiem, w samolocie, wyskakując z samolotu oraz w locie i podczas lądowania.

Wsiadając do samolotu piloci pokazywali jeszcze raz procedurę samego wyskakiwania z samolotu. Wszyscy wsiedli, silnik maszyny zaryczał i ruszyli. Gdy zobaczyłem jak te kropki na niebie wyskakują z samolotów, gdy zobaczyłem te piruety kręcone na spadochronach, to pomyślałem w duchu: - o ja pier... a mowy nie ma, chrzanię to, nie skaczę!

Nie mogłem patrzeć jak wiatr majta w powietrzu tymi skoczkami (wtedy jeszcze myślałem, że to wiatr, dopiero później dowiedziałem się że wszystko było pod kontrolą). Wszystkie załogi wylądowały sprawnie i bez szwanku, a z uśmiechniętych i zachwyconych facyjat uczestników nawet bez słów można było wyczytać "BYŁO ZAJEBIŚCIE!!!", choć oczywiście  rozentuzjazmowani nadawali jak najęci opisując swoje przeżycia. Ja postanowiłem skoczyć w drugiej turze.

Podobnie jak poprzedników ubrano mnie w uprząż i poinstruowano w jaki sposób zachowywać się na poszczególnych etapach przygotowań oraz podczas kolejnych faz skoku i lądowania. Ciekawostką skoku spadochronowego w tandemie jest to, że w samolocie będąc już spięty uprzężą z moim pilotem spadochronowym po raz pierwszy od dzieciństwa siedziałem facetowi na kolanach.

Tak blisko z mężczyzną nie byłem jeszcze nigdy. I mimo, że to mega sympatyczny gość zdecydowanie jednak wolę bliski kontakt z kobietą!
Ale myślę, że skaczącym dziewczynom mogło się to podobać, bo ci spadochroniarze to są taaakie chłopy - toż to chłopaki z Formozy - do tego przystojni i z charyzmą. Także dziewczyny skaczcie koniecznie!

Wracając do skoku, najbardziej hardkorowym przeżyciem jest wyskoczenie z samolotu - w tę przepaść - z wysokości 3 000 metrów.
Jeden wielki szum powietrza, trudność w oddychaniu przez nos - podczas bezwładnego spadania walczyłem o oddech - a nie należało otwierać ust coby nie urwało twarzy. Dopiero później dowiedziałem się, że bezwładnie spada się z prędkością 200 km/godz.

Otwarcie czaszy spadochronu to mocne szarpnięcie i nagłe odczucie błogiej ciszy i spokoju. Szczególnie uderzające, po tym szumie powietrza podczas spadania bezwładnego, jest nastanie ciszy,  totalnej ciszy przerywanej niekiedy poświstywaniem wiatru.

Lot na spadochronie to totalny odlot - mieliśmy piękną pogodę z bardzo dobra widocznością - podziwianie przepięknych widoków: Gdańska i okolic, Zatoki Gdańskiej, Helu, morza, lądu. Zakręciliśmy kilkanaście piruetów po czym nastąpiło lądowanie, bardzo sprawnie przeprowadzone przez mojego pilota Alexa. Po wylądowaniu byłem wniebowzięty! Endorfiny od czubków włosów na głowie do czubków palców u stóp. Fantastyczne przeżycie!

To, że nie dostałeś od życia skrzydeł wcale nie oznacza, że nie możesz latać.
Oczywiście, że możesz - jeśli tylko chcesz -  trzeba tylko po nie sięgnąć.
Ot cała filozofia życia. 3 000 metrów nad ziemią zmienia perspektywę.

Fundacjo Podróże Bez Granic jeszcze raz wielkie dzięki za te emocje! Do relacji dołączam trochę zrobionych przeze mnie smartfonem fotek.Marta, Ania, Artur, Grzegorz - serdecznie Was wszystkich pozdrawiam i ściskam. Janusz Siudaj.

Galeriae zdjęć: 
http://fundacja.podrozebezgranic.pl/info/1926/skoki-spadachronowe-2017/
https://www.facebook.com/pg/aeroklubgdanski/photos/?tab=album&album_id=1483504938399905

"Jestem zadowolona i  to bardzo z wyjazdu. Mimo że byłam najstarszą uczestniczką, organizatorzy nie wstydzili się mnie i wybrali i zrobili dla nas niepełnosprawnych kawał dobrej roboty należą Im się podziękowania. Wyjazd mimo że był krótki i napięty dał mi zastrzyk energii i wiary w siebie że coś mogę zrobić mimo niepełnosprawności. Organizatorzy (bo tak o nich mówię bez wyjątku) pozwalają nam spełniać nasze (może w większości) marzenia, a rozmowy pozwalają czuć się potrzebnym i zapomnieć choć na chwilę o niedoskonałości. DZIĘKUJĘ!" Marzena

"Składam serdeczne podziękowania organizatorom tego turbopozytywnego eventu, czyli władzom Fundacji Podróże Bez Granic - Marcie, Ani, Arturowi i Grzegorzowi - świetna robota, wielkie dzięki za to, co dla nas zrobiliście - te niesamowite przeżycia zostaną z nami do końca życia. :)" Janusz

"Jeszcze raz WIELKIE DZIĘKUJĘ fundacji za spełnienie marzenia❤ Było super!" Magda

"Skoki ze spadochronem mnie się podobały, super mi się skakało. Musiałem bardzo długo czakac na swój lot, ale się opłacało. Piękne widoki można było z góry podziwiać. Pozdrawiam." Łukasz

"Dziękuje z całego serca Fundacji Podróże Bez Granic organizatorom (Jesteście niesamowici!) że moje marzenie się spełniło. Bardzo się cieszę, że mogłam tam być i poznać tych zajaranych skokami ludzi, to przede wszystkim ludzie – ludzie z pasja. Już po kilku minutach na strefie odnoszę wrażenie, jakbym znała wszystkich od dawna. Niepowtarzalna atmosfera ekipy neutralizuje stres związany z pierwszym skokiem. Istnieją miejsca, które powinno się przynajmniej raz w życiu odwiedzić i rzeczy, które powinno się po prostu zrobić. I to na pewno jest to skok ze spadochronem. Co do samego skoku… to BAJKA, coś czego nie można doświadczyć tutaj, na ziemi. Wolność. Totalna, nieograniczona niczym wolność i swoboda. Tam u góry ziemskie problemy nie mają prawa bytu, liczy się tylko dobra zabawa, adrenalina i czysta, niczym nieskażona przyjemność. Po skoku mój uśmiech z twarzy nie znika na długo..Teraz wiem, dlaczego skoczkowie tak chętnie to robią i spędzają tam tyle czasu. Nie mogę się doczekać, kiedy znów pojawię się na strefie skoku spadochronowego… Jeszcze raz wielkie dzięki dla ekipy. Dziękuje Fundacja Podróże Bez Granic.;)" Ewa

"Bardzo dziękuję, za umożliwienie mi skoku ze spadochronem, było to moje marzenie. Dziękuję za mile spędzony czas, cieszę się że poznałem tylu wspaniałych Ludzi. Skok ze spadochronem, był przezyciem nie do opisamia słowami,  bardzo długo będę to wspominał i mam nadzieję że jeszcze kiedyś powtórzę. W powietrzu czułem się wolny, bez żadnych ograniczeń, niesamowite przeżycie. Pokonałem kolejny swój lęk. Pozdrawiam!" Dominik 

"Wyjazd uważam za bardzo udany. Pogoda dopisała, nasi tandem-piloci okazali się być bardzo profesjonalnymi, a przy tym sympatycznymi i empatycznymi ludźmi. Choć może czas oczekiwania na skoki mógłby być krótszy to dzień spędzony na lotnisku także miał swój urok i podkreślał ekstremalny charakter tego wyjazdu :) Sam skok natomiast to już adrenalina w najczystszym wydaniu :-) Pozdrawiam  i dziękuje!" Tomek 

"Spełniłam swoje kolejne marzenie...nie wierzę, że to zrobiłam... Uczucie jest świetne, żadnych tam zawrotów głowy, ani nudności żołądka. Po prostu bardzo, ale to bardzo szybko spadasz (u mnie prędkościomierz wskazywał coś koło 220 km na godzine). Wiem, że to dziwnie zabrzmi, ale mimo że leciałam tak szybko, czasem miałam wrażenie że stoję w miejscu. Sama nie wiem jak to opisać. Byłam w chmurach... Swobodne spadanie to złe określenie. To pęd z nieprawdopodobną prędkością w ogłuszającym furkocie powietrza. Lecę z otwartymi ustami patrząc śmierci w oczy, bo oto przekroczyłem granicę życia. Lecę w śmierć. Świat się trzęsie, jakby ktoś mnie raził prądem elektrycznym, wciąż trzymam uprząż. Nie krzyczę, bo to nie ma sensu. Powietrze tak huczy, że zagłuszy każdy dźwięk. Zamykam usta. Zimne gazy nas otaczające są twarde, uderzają tysiącem ciosów, chcą zedrzeć skórę z twarzy. Rozkładam ręce. Opór powierza jest bardzo silny. Już wiem, że ręce, teoretycznie mała powierzchnia, przy spadaniu mają wielką wagę. I znowu to uczucie oddzielenia od siebie. Emocje są zbyt duże, psyche szuka ratunku. W końcu łagodnie ciągnie nas w górę. Spadochron. Później się dowiaduję, że lecieliśmy minutę. Dla mnie to było dziesięć sekund." Angelika 

"W dniach 24- 26 sierpnia odbył się wyjazd organizowany przez Fundację Podróże bez Granic. Tym razem fundacja wpadła na pomysł zorganizowania skoków spadochronowych w tandemie, miałem to szczęście być w gronie tych, których fundacja postanowiła zabrać ze sobą. Skok ze spadochronem był moim marzeniem więc nie muszę wam mówić że z radości że się dostałem prawie poleciałem pod sam sufit.
Dzień skoku od rana pojechaliśmy do bazy skokowej w Pruszczu Gdańskim i każdy czekał na swoją kolej każda grupa liczyła po 3 osoby ja skakałem w 2 grupie. Moim instruktorem był Puchu, a kamerzystą Irek - cudowni pozytywnie zakręceni ludzie dzięki nim człowiek wie że nic złego się nie stanie. Skok spadochronowy to przeżycie nie do opisania  ja poczułem że jestem wolnym człowiekiem w tamtej chwili zapominasz o niepełnosprawności polecam każdemu kto lubi sporty ekstremalne.
Drugiego dnia odwiedziliśmy Faktorę w Pruszczu Gdańskim i Muzeum Drugiej Wojny Światowej w Gdańsku. Muzeum jest bardzo duże więc żeby je całe zwiedzić bez pośpiechu potrzeba całego dnia liczy sobie 18 sal które przedstawiają świat przed w trakcie i po wojnie. Było to dla mnie niesamowite doświadczenie. Mam jednak że podobna sytuacja nigdy już więcej nie będzie miała miejsca. Michał

"Przy okazji chciałbym również bardzo podziękować całej Fundacji za super spędzony czas, za możliwość poznania super ludzi i oczywiście za spełnienie jednego z marzeń, DZIĘKUJE !!! :)  Jesteście THE BEST!!! Cały wyjazd był bardzo, ale to bardzo udany, bez zastrzeżeń. Super organizacja. Super atmosfera, taka na luzie co bardzo mi się podobało. Cała Ekipa była Mega pozytywna. Nie jeden zdrowy człowiek może nam pozazdrościć odwagi i szaleństwa. Bo dla nas nie ma Granic :) Nie ukrywam ale z wielką przyjemnością mógłbym śmiało z wami jechać, lecieć nawet na księżyc :)Ciesze się że są tacy ludzi jak Wy dla których nie ma rzeczy niemożliwych i że nie mówicie "Nie da się" - Wszystko się da dzięki WAM :) Pozdrawiam!" Piotr 

"To co przeżyłem dzieki Fundacji Pozdróże Bez Granic, nie da sie przekazać w kilku zdaniach. Fundacja sprawiła że Skok Marzeń stał sie rzeczywistoscią :) Niezapomniane przeżycia, niesamowici ludzie oraz klimat wspólnie spędzanego czasu sprawia, że dla mnie Fundacja Pozdroże Bez granic jest numer jeden :) Dziekuję za najlepsze chwile w moim życiu :) liczę, że nie ostatnie. Oczywiscie dzieki Fundacji. Jesteście Wielcy!!! :)" Mariusz